
Skarbówka powinna trzymać się z daleka od zbuntowanych przedsiębiorców. Jeśli wyciągnie rękę po podatki od firm, które łamią rządowe restrykcje, stanie się wspólnikiem w przestępstwie. Nie można bowiem opodatkować zysków z nielegalnej działalności. Robi się coraz weselej.
Spójrzmy najpierw, o jakiej skali mówimy. Gdyby wierzyć szacunkom ministerstwa rozwoju, bunt przedsiębiorców ma wymiar właściwie symboliczny.
Z raportów po kontrolach, jakie dotarły na dzisiejsze posiedzenie rządowego sztabu kryzysowego, szacujemy, że 50-60 obiektów, które podjęły decyzję, żeby się otworzyć
– powiedziała Polsat News wiceminister rozwoju, pracy i technologii Olga Semeniuk.
Do tych 50-60 firm zaliczają się jej zdaniem zarówno restauracje, hotele jak i siłownie. Polska Federacja Fitness ma inne zdanie. Z jej kalkulacji wykonanych na podstawie danych z kart abonamentowych 1 lutego otworzyło się ponad 1600 siłowni i klubów fitness.
Rząd szuka coraz to nowych sposobów, by powstrzymać przedsiębiorców przed łamaniem restrykcji. Widmo kar od sanepidu nie na wszystkich już działa. Pojawiły się groźby odbierania koncesji na sprzedaż alkoholu dyskotekom i klubom nocnym (a to kara bardzo surowa, bo o nową nie można się ubiegać przez kolejne trzy lata), w ostatni weekend w ruch poszły również granaty hukowe i broń gładkolufowa, żeby ludzi po prostu przestraszyć.
Podatek od nielegalnie zarobionych pieniędzy jest nielegalny
Kolejnym sposobem jest wciągnięcie fiskusa to tej gry. Urzędnicy skarbowi mogą bowiem kwestionować wydatki, które przedsiębiorcy odliczają sobie od kosztów. „Rzeczpospolita” pisze, że fiskus może uznać, że wydatki przedsiębiorcy, który złamał covidowe przepisy, nie są racjonalne i nie służą zabezpieczeniu źródła przychodów.
Pytanie tylko, po co przedsiębiorcy mieliby w ogóle wykonywać takie kalkulacje, skoro właściwie w ogóle nie powinni płacić podatków za okres, w którym działają nielegalnie? Skoro zdaniem rządu polskiego ich działalność to przestępstwo, to w świetle prawa nie można zysków z takiej działalności opodatkować, bowiem wtedy państwo polskie stanie się wspólnikiem w przestępstwie.
Fiskus też potrafi obchodzić przepisy
Tak byłoby w idealnym świecie, w którym państwo przestrzega własnego prawa zamiast je obchodzić. Niestety skarbówka może okazać się sprytna i zastosować trick, uznając, że „owoce przestępstwa” pochodzą z innej działalności niż zakazana przez państwo – pisze „Rzeczpospolita”.
Trudno mi sobie wyobrazić, jak mogłoby to działać w przypadku siłowni i klubów fitness, które są tym, czym są, i niczego nie udają. Ale już w przypadku „muzeum” działającego na stoku, jak w Jaśle, wybieg fiskusa mógłby zadziałać. Wygląda więc na to, że ci, którzy jawnie łamią przepisy mogą być na lepszej pozycji niż ci, którzy prawo próbują obchodzić.
No, chyba, że władza uzna, że nie ma znaczenia, że przychody w firmie osiągane są w czasie zakazu działalności, ważne, jedynie, że prowadzenie działalności gastronomicznej czy hotelowej co do zasady nie są przestępstwem, więc zawsze podlega obowiązkowi podatkowemu.
A wtedy prawdopodobnie waleczny przedsiębiorca, który nadal nie chciałby zapłacić podatku, musiałby udowadniać w sądzie, że jednak popełnił przestępstwo.
Przypomnijmy: Obostrzenia wprowadzane niezgodnie z konstytucją
Obostrzenia powinny być wprowadzane zgodnie z prawem i jest do tego tryb w konstytucji. To, z jakich powodów to następuje, reguluje konstytucja. Możemy mieć stan wojenny albo stan klęski żywiołowej i wtedy wprowadzone obostrzenia są zgodne z konstytucją. Wszelkie rozporządzenia, to jedynie wytyczne i nie stanowią źródła prawa, co potwierdziły sądy orzekając o bezzasadności manatów i grzywien.
Naruszenie konstytucji
Zgodnie z art. 92 ust. 1 Konstytucji RP rozporządzenia są wydawane przez organy wskazane w Konstytucji, na podstawie szczegółowego upoważnienia zawartego w ustawie i w celu jej wykonania. Upoważnienie powinno określać organ właściwy do wydania rozporządzenia i zakres spraw przekazanych do uregulowania oraz wytyczne dotyczące treści aktu.
Każde rozporządzenie jest więc aktem prawnym wydawanym w celu ustawy oraz na podstawie udzielonych w niej upoważnień, co oznacza, że powinno być wydane na podstawie wyraźnego i szczegółowego upoważnienia ustawy.
Natomiast ograniczenia, nakazy i zakazy zostały bowiem nałożone na podstawie art. 46a i art. 46b pkt 1-6 i 8-12 ustawy z 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, przy czym zgodnie z tymi przepisami, obowiązek poddania się badaniom lekarskim oraz stosowaniu innych środków profilaktycznych i zabiegów można nałożyć jedynie na osoby chore i podejrzane o zachorowanie. Tymczasem w obowiązującym stanie prawnym uregulowanym rozporządzeniem RM taka sytuacja nie zachodziła.