Do brakujących nagrań dotarła "Gazeta Wyborcza". Nieznany wcześniej opinii publicznej fragment trwa minutę i 20 sek. Widać na nim, jak policjanci uderzają mężczyznę pałką teleskopową oraz depczą go.
2 sierpnia we wrocławskim szpitalu zmarł 29-letni Łukasz Łągiewka. Kilkanaście godzin wcześniej policja interweniowała w jego mieszkaniu, w którym się zabarykadował. Jak mówi jego rodzina, mężczyzna cierpiał na depresję. Łukasz według relacji świadków był bity pałkami teleskopowymi i przyduszany przez funkcjonariuszy. Policja zaznaczała, że 29-latek w czasie interwencji miał nóż w ręku. O sprawie pisaliśmy szeroko w Onecie.
Co widać na nagraniach z interwencji?
We wtorek na posiedzeniu sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych rzecznik policji insp. Mariusz Ciarka zaprezentował nagranie z interwencji.
Na nagraniu widać policjantów stojących przed drzwiami, krzyczących do 29-latka, by odłożył nóż i położył się na ziemi. Jeden z nich kopie w drzwi i pryska gazem przez szparę. Funkcjonariusze starają się sforsować drzwi i wejść do środka. Na nagraniu kilkukrotnie widać też, że mężczyzna, wobec którego podejmowana jest interwencja, trzyma nóż w prawej dłoni. Policjant stara się wytrącić go. W końcu funkcjonariusze dostają się do środka.
Posłowie dopytywali o dalszą część filmu. Wskazywali, że mogą tam się znajdować kluczowe momenty, istotne dla całej sprawy. - Wydaje się, że jest to fragment, na który policja dostała zgodę od prokuratury. Jeśli chcecie państwo upublicznić całość materiału, trzeba wystąpić do prokuratora, który prowadzi postępowanie - odpowiadał wiceszef MSWiA Maciej Wąsik.
Brakujący fragment nagrania
"Gazeta Wyborcza" dotarła do brakującego fragmentu z nagrania policji. Utajniona końcówka trwa ok. minuty i 20 sek. Widać na nim, jak policjant chwyta mężczyznę za ramię w okolicach szyi. Słychać też uderzenia pałką teleskopową oraz krzyki ojca i siostry, którzy mówili do policjantów, by nie bić Łukasza. Jak opisuje "Wyborcza", na nagraniach widać jeszcze m.in. moment, jak umundurowana policjantka przytrzymuje Łukasza za nogi. Słychać też krzyki o pomoc, które wydaje mężczyzna.
"Gazeta Wyborcza" wysłała zapytanie do biura prasowego Komendy Głównej Policji o utajniony fragment. "Uprzejmie informuję, co było wielokrotnie powtarzane i podkreślane, że tylko i wyłącznie z uwagi na szacunek do zmarłego i jego bliskich nie zdecydowaliśmy się opublikować końcówki filmu" - odpisało biuro prasowe.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", Onet