Joanna S. uciekła hiszpańskim służbom i nie wiadomo, gdzie obecnie przebywa. Z tego kraju miała zostać poddana ekstradycji do Polski — informuje portal wPolityce.pl, powołując się na polską prokuraturę. Hiszpański sąd nie zdecydował się bowiem na areszt tymczasowy do czasu przeprowadzenia ekstradycji. Kobieta, która określana jest mianem najbardziej poszukiwanej Polki na świecie, podejrzana jest o organizację piramidy finansowej. Kolejny raz wystawiono za nią list gończy.
Joanna S. jest podejrzana o kierowanie piramidą finansową. Poszukiwana w 190 krajach czerwoną notą Interpolu była nazywana "najbardziej poszukiwaną Polką na świecie". Prokuratura szacuje straty osób, które jej zaufały, na ponad 300 mln zł, a wśród oszukanych ma być m.in. szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś czy aktorka Grażyna Wolszczak.
Poszukiwana i jej syn Mikael S. mieszkali od kilku lat w hiszpańskiej miejscowości Ayamonte, która leży w Andaluzji, na granicy z Portugalią. To tam w październiku zostali namierzeni i zatrzymani przez policję.
Hiszpański sąd zgodził się na ekstradycję Joanny S. oraz jej syna, jednak nie wydał decyzji o areszcie tymczasowym. Tym samym mogli przebywać na wolności. Musieli tylko podać swój numer telefonu do kontaktu i informować o zamiarze zmiany miejsca pobytu.
— Nie mieliśmy o tym pojęcia, strona hiszpańska nas nie informowała. To niezrozumiała sytuacja, biorąc pod uwagę fakt, że podejrzani ukrywali się długo przed wymiarem sprawiedliwości i grozi im wyrok 15 lat więzienia — mówi w rozmowie z wPolityce.pl Piotr Sawoń z Prokuratury Regionalnej w Białymstoku.
Joanna S. oraz jej syn znów są poszukiwani listem gończym.
— To kompromitacja hiszpańskiego wymiaru sprawiedliwości i polskich śledczych — komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską detektyw Wojciech Koszczyński, który pomagał w poszukiwaniach kobiety. - Jak w tak ważnej sprawie, w której tak wiele osób zostało oszukanych na gigantyczne kwoty, można było ograniczyć się wyłącznie do wymiany pism ze stroną hiszpańską? Ta sprawa wymagała znacznie większego zaangażowania — twierdzi.
Joanna S. wpadła przez modlitwę na smartfonie
Joanna S. i jej syn Mikael S. ukrywali się w Hiszpanii co najmniej od 2019 r. Zatrzymania dokonała miejscowa policja. Poszukiwani byli listem gończym, Europejskim Nakazem Aresztowania oraz czerwoną notą Interpolu. Mieli wpaść m.in. ze względu na kontakty z przyjaciółmi z Polski przez wspólną modlitwę na zdalnych nabożeństwach.
Oboje podejrzani są o prowadzenie bez stosownego zezwolenia działalności bankowej, doprowadzenie klientów do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na kwotę ponad 300 mln zł, a także tzw. pranie pieniędzy na ponad 24 mln zł i 5 mln euro. Przy takich zarzutach grozi im do 15 lat więzienia oraz do 10 mln zł grzywny.
Piramida finansowa. Straty inwestorów szacuje się na ok. 1 mld zł
W związku z fikcyjnym obrotem dziełami sztuki i piramidą finansową, stworzoną wokół podmiotu o nazwie Galleri New Form z siedzibą w Trelleborgu w Szwecji, zarzuty usłyszało do tej pory sześć osób. Obejmują one prowadzenie bez zezwolenia działalności polegającej na gromadzeniu środków pieniężnych osób fizycznych i prawnych w celu obciążenia ich ryzykiem oraz, w stosunku do trójki podejrzanych, również doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, w kwocie co najmniej 300 mln zł, klientów Galleri New Form.
Według śledczych, w sumie od listopada 2016 r. do października 2017 r. zatrzymani skłonili do zawarcia niekorzystnych umów około 2 tys. osób. Dotychczas zabezpieczono mienie o łącznej wartości ponad 22,7 mln zł. Znaczna część inwestorów nie odzyskała środków, które zaangażowali w przedsięwzięcie. Ich straty szacuje się na około 1 mld złotych.
Białostocka prokuratura regionalna informowała, że śledztwo wciąż trwa, czynności w tej sprawie prowadzone są w kraju i za granicą. Nie wykluczyła kolejnych zatrzymań.
Kiedy na początku 2018 r. pojawiły się informacje o działalności Joanny S., informatorzy PAP mówili, że wiedza o jej działalności i potencjalnych zyskach rozchodziła się tzw. pocztą pantoflową na tzw. salonach. "Gazeta Wyborcza" informowała, że interesy mieli z nią robić m.in. szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś czy aktorka Grażyna Wolszczak.