
Przestępcy napadli na transport kosztowności w północnym Amsterdamie. Wywiązała się strzelanina z policją, w wyniku której zginął jeden z napastników. Pozostali zostali aresztowani po policyjnym pościgu z udziałem helikopterów.
Sceny jak z kryminalnego filmu miały miejsce w środę po południu. Zaraz po napadzie grupy uzbrojonych przestępców na transport kosztowności doszło do strzelaniny z policjantami. Jak relacjonował dziennikarzom policyjny rzecznik, dobrze uzbrojeni kryminaliści "ostrzelali policyjny radiowóz z karabinów i próbowali zbiec".
Policja zamknęła północną część miasta, a w pościgu użyto trzech helikopterów.
Uciekający przestępcy strzelali do policjantów z broni automatycznej. Jak podała policja, udało im się przebić przez policyjną blokadę.
Dwie osoby postrzelone, jedna zmarła
Policyjne wozy dogoniły ich w okolicy wsi Broek in Waterland, ok. 10 km od Amsterdamu. Z informacji dziennika "De Telegraaf" wynika, że wówczas doszło do kolejnej wymiany strzałów z policją, w wyniku której dwóch kryminalistów zostało rannych, a jeden zginął.
Jak relacjonuje policja, dwóch niedoszłych rabusiów schowało się w koszu na śmieci, zostali jednak wytropieni przez policyjnego psa i aresztowani. Ostatecznie za kratki trafiło siedem osób. Z informacji mediów wynika, że przestępcy porozumiewali się w języku francuskim.
Na pytanie o ich narodowość rzecznik policji odpowiedział, że na tym etapie jest za wcześnie, aby o tym mówić. - Sprawa jest rozwojowa - wyjaśnił.
"De Telegraaf" informuje natomiast, że wartość docelowego łupu rabusiów liczony jest w dziesiątkach milionów euro. "Nasze źródła mówią o 50 milionach euro w złocie i diamentach" - napisał dziennik na stronie internetowej.