Agent CBA zatrzymany w sprawie ujawnienia sekretów afery podkarpackiej. Miał zeznawać w sprawie "sekstaśmy Kuchcińskiego"

Reklama

wt., 07/13/2021 - 17:44 -- zzz

We wtorek rano ABW zatrzymała Wojciecha Janika. To były agent CBA, który twierdzi, że widział nagrania kompromitujące byłego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Janik jest teraz oskarżony o zdradę tajemnicy państwowej.

Janik miał we wtorek zeznawać przed sądem w sprawie, którą Kuchciński wytoczył tygodnikowi "NIE" i jego dziennikarzowi Andrzejowi Rozenkowi, dziś posłowi Lewicy. - Gdy świadek się nie stawiał, sąd zarządził przerwę. W jej trackie okazało się, że rano Wojciech Janik został zatrzymany i nie będzie mógł zeznawać - mówi "Wyborczej" Rozenek.

Marszałek Kuchciński - afera pedofilska

Podczas misji specjalnej funkcjonariusz CBA dotarł do nagrania z udziałem jednego z czołowych polityków PiS z agencji towarzyskiej. W Sejmie mówił, że taśmę z sejfu mu wykradziono. Jak twierdził, po tym, jak przywiózł do CBA od informatora DVD z nagraniem, stał się niewygodny dla szefów służby. Wszczęto wobec niego postępowanie sprawdzające, zaproponowano mu przeniesienie do departamentu zajmującego się szkoleniami. W 2018 roku Janik sam zwolnił się ze służby w CBA. I zawiadomił prokuraturę o nieprawidłowościach w kierownictwie. Biuro twierdzi, że były agent jest niewiarygodny i kłamie.

 

Wątek PiS i "taśma Kuchcińskiego"

Afera podkarpacka tak naprawdę rozkręciła się na dobre dopiero wiosną 2019 r. Wtedy ujawniono nowe sensacyjne wątki, które wywołały powszechne zainteresowanie. Wojciech J., były agent CBA twierdził, że w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym zatuszowano sprawę skandalu obyczajowego dotyczącego prominentnego polityka PiS z Podkarpacia.

Konkretnie chodziło o Marka Kuchcińskiego. Pojawiły się doniesienia, że J. wszedł w posiadanie "nagrania wideo, na którym Kuchciński obcuje płciowo z nieletnią prostytutką pochodzenia ukraińskiego". Materiał miał być bardzo dobrej jakości, ale do tej pory nie potwierdziło się, czy istnieje naprawdę.

Ówczesny marszałek Sejmu bardzo szybko zareagował na te informacje i zapowiedział pozwy za powielanie "insynuacji i kłamstw". Tymczasem nadal mówi się o tym, że takich nagrań z udziałem innych ważnych osób mogą być tysiące. Wszystkie miały powstać w domach publicznych na Podkarpaciu.

Świadkowie umierali w tajemniczych okolicznościach

Oprócz Kosteckiego informacjami o aferze podkarpackiej podzieliły się także inne osoby, o czym informuje "Gazeta Wyborcza". Opowiadały śledczym m.in. o tym, jak w 2010 roku policyjna operacja przeciwko grupie handlującej ludźmi ominęła agencje braci R. Ponadto nawiązywały do spotkań, na które zapraszano "ludzi ze świecznika".

– Tam się rozsypywali po alkoholu i innych używkach. Wszystkie ich wyczyny były nagrywane. To, że do agencji braci R. policja nie weszła, to nie tylko efekt ochrony ze strony niektórych policjantów, ale też obawy o swój wizerunek ważnych ludzi. Nagrań może być tysiące – mówił dziennikowi Grzegorz W., jeden ze skazanych po akcji z 2010 roku. Mężczyzna zmarł tragicznie w styczniu.

 

Inny świadek, znany rzeszowski właściciel agencji Maciej G., także zmarł w tajemniczych okolicznościach. Stąd też po śmierci Dawida Kosteckiego w internecie pojawiły się komentarze w stylu "seryjny samobójca powrócił" (to określenie powstało parę lat temu na prawicy po samobójstwach m.in. gen. Sławomira Petelickiego czy Andrzeja Leppera).

 

Autor: 
zzz
Źródło: 
plportal.pl
video: 

Reklama

plportal.pl